Wiele ciekawych informacji dotyczących dworu i parku w Chodeczku zawarł Marcin Sałaciński w swojej pracy magisterskiej z 2008 roku pt. "Rewaloryzacja założenia dworsko ? parkowego w Chodeczku". Opracowanie to zawiera rys historyczny, uwarunkowania geograficzno-przyrodnicze oraz inwentaryzacje dendrologiczne.
Na naszej stronie internetowej zamieszczamy niewielkie fragmenty tej pracy oraz wybrane fotografie.
Pierwszymi znanymi właścicielami dóbr chodeckich byli Rolicowie, którzy władali tymi terenami na początku XV w. Przed 02.11.1442 r. Chodecz wraz z przyległymi ziemiami przeszedł w ręce Kretkowskich. Dołęgowie Kretkowscy, wywodzili się z północnego Mazowsza i z ziemi dobrzyńskiej. Ród ten w XV w. posiadał kilka miast i kilkadziesiąt wsi prywatnych, królewskich i zastawnych na terenach dzisiejszej centralnej Polski. Władali
oni dobrami chodeckimi do drugiej połowy XVI w., kiedy to najprawdopodobniej w wyniku czasowego ich zastawu, właścicielem Chodcza i Chodeczka został Mikołaj Sokołowski. Wtedy też Chodeczek stał się wsią szlachecką i od tej pory w źródłach historycznych mowa jest o Chodczu i Chodeczku, jako osobnych majątkach. Po śmierci Mikołaja Sokołowskiego w 1565 r. Chodecz oraz Chodeczek stały się znów własnością rodu Kretkowskich, którzy władali tymi terenami aż do roku 1887, kiedy to zadłużony Chodeczek kupił Karol Jan Werner. Właściciel ten w latach 1900- 1906 wybudował zachowany do dziś dwór oraz urządził w jego sąsiedztwie park krajobrazowy. W 1928 r. , Chodeczek w drodze spadku przejął Karol Lucjan Werner , który z uwagi na niemieckie pochodzenie, mieszkał w dworze wraz z rodziną do roku 1945. W tym też roku Chodeczek, w wyniku reformy rolnej i zmiany ustroju w Polsce, przeszedł na własność Skarbu Państwa. Użytkownikiem PGR-u do dnia
1 lipca 1993 r. był POHZ z siedzibą w dworze. Od tego czasu aż po dzień dzisiejszy właścicielem Chodeczka jest Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa oddział
w Warszawie.
Dwór zachowany w założeniu dworsko ? parkowym w Chodeczku został zbudowany w latach 1900-1904, przez Karola Jana Wernera. Jest to budowla jednolita, bez wyraźnie określonych cech stylowych.
Budynek charakteryzuje się niemal symetrycznym układem elewacji i wnętrz.
Jest połączeniem pałacyku ? willi w stylu włoskim z tradycyjnym polskim dworem,
z oknami
w układzie łuków triumfalnych na osiach. Kubatura wynosi 1050 m3, a powierzchnia użytkowa ? 340 m2. Do dzisiejszych czasów dotrwał w dość dobrym stanie, z uwagi
na przeprowadzone powojenne remonty:
1946 r. ? remont adaptacyjny ,
1965 ? 1970 r. ? remonty bieżące,
1970, 1977 r. ? remonty kapitalne,
1990 r. ?remont kapitalny, wymiana części stropów drewnianych.
Warto również zauważyć, iż z zewnątrz nie dokonano znaczących przekształceń, mających wpływ na obecny wygląd budynku.
W źródłach archiwalnych nie znaleziono dowodu na istnienie w miejscu dzisiejszego założenia wcześniejszego dworu ani też parku. Najprawdopodobniej nie istniały również
w tym miejscu żadne wcześniejsze zabudowania folwarczne. Wszystkie zachowane obiekty należy więc wiązać z działalnością inwestycyjną Karola Jana Wernera.
Park w Chodeczku został zaprojektowany w 1906 r. przez Stefana Celichowskiego.
Ma on charakter krajobrazowy. Rozplanowano go na planie wydłużonego prostokąta
i jest on przykładem stylu złożonego, opartego na harmonijnym połączeniu geometrycznie rozplanowanych terenów wokół głównych osi widokowych z krajobrazowymi akcentami autonomicznych wnętrz parkowych. Przedsionkiem parku jest droga wysadzana
na przemian lipami i świerkami. Stanowi ona aleję dojazdową do założenia dworsko ? parkowego.
Granice parku otoczone są rowami melioracyjnymi, obsadzonymi od wewnątrz szpalerami grabowymi. Wzdłuż szpalerów prowadzą wąskie alejki spacerowe. Północna ? obsadzona jest od strony wewnętrznej świerkami. Bezpośrednio przy wschodniej części dworu znajdowały się dawniej warzywniki i oranżeria. Od warzywnika była przeprowadzona alejka lipowa, równoległa do głównej alei osiowej całego założenia, wyodrębniona dodatkowo żywopłotem. Pomiędzy wymienionymi alejami, znajduje się owalny staw, obsadzony
w chwili obecnej nieregularnie drzewami (w chwili założenia parku drzew było najprawdopodobniej więcej).
Kompletując w 2009 roku materiały do albumu "Podroż sentymentalna po Ziemi Chodeckiej", nie posiadaliśmy się z żalu, że nie udało nam się zdobyć przedwojennych fotografii dworu
w Chodeczku. Paradoksalnie budynek dworu jako jedyny w naszej gminie przetrwał
i funkcjonuje świetnie, lecz jego zdjęcia zaginęły. Niedawno dowiedzieliśmy się, że jednak
nie wszystkie. Dzięki uprzejmości Państwa Elżbiety i Mariusza Wernerów nasze zbiory wzbogaciły się
o wspaniałe zdjęcia majątku. W tym samym czasie poznaliśmy historię tej rodziny.
O rodzinie Wernerów i innych znaczących rodzinach z Ozorkowa możemy przeczytać
w książce Pawła Górnego i Roberta Łuczaka pt. ?DZIEJE OZORKOWA NA POSTAWIE HISTORII SPOŁECZNOŚCI EWANGELICKO-AUGSBURSKIEJ?.
Poniżej przytoczymy kilka informacji, niezwykle interesujących
i ważnych.
Rodzina Wernerów przybyła w XVII wieku z Niemiec do Wielkopolski a następnie przeniosła się do Warszawy. Tam Krzysztof Józef Werner został nobilitowany i dzięki królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu otrzymał herb Miron. Wielkość swą rodzina zawdzięcza jednak nie tytułom, a zdolnościom
i pracy .
Twórcą jej wielkości był farbiarz Christian Wilhelm Werner urodzony
w Warszawie w 1794 roku. Przybył do Ozorkowa, gdzie rozwijał się przemysł, zastawił majątek, podpisał weksle i wybudował farbiarnię. Odważne decyzje
i zdolności oraz koniunktura przyczyniły się zapewne do osiągnięcia sukcesu. Pośrednio dzięki niemu, wnuk Christiana ? Karol Jan Werner w 1887 roku kupuje Chodeczek i Ignalin- plajtujący majątek Lipskich.
Majątki w rękach Wernerów rozwijają się, powstaje dwór w Chodeczku. Rodzina choć ewangelicka coraz bardziej się polonizuje. Syn Karola Jana ? Karol Lucjan Werner jako ochotnik bierze udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Zostaje oficerem Wojska Polskiego, dosłużył się stopnia rotmistrza. Bierze udział w bitwie pod Kutnem i stamtąd trafia do niewoli niemieckiej, obozu jenieckiego dla oficerów polskich w Murnau w Bawarii.
Wychodzi z niej po kilku miesiącach i wraca do Chodeczka. Dla okupantów mimo pochodzenia i wyznania nie jest wiarygodny, dlatego obowiązany jest meldować się codziennie na posterunku żandarmerii w Chodczu. Brak zaufania ze strony władz zmusił go, by posłać synów do niemieckiej szkoły w Berlinie. Na szczęście po rozpoczęciu bombardowań Berlina i rozśrodkowaniu uczniów na prowincje, jego dzieci trafiają do szkoły w Cettach. Był to ostatni czas dzieciństwa, kiedy mogli być blisko ojca. Losy wojny rozrzuciły braci daleko od siebie i nigdy po wojnie z ojcem się już nie spotkali . Starszy z braci Janusz znalazł się w Chicago, gdzie mieszka do dzisiaj a młodszy Mariusz został w Polsce. Bracia pierwszy raz po wojnie spotkali się dopiero w 1963 roku, kiedy ze Stanów Zjednoczonych do kraju przyjechał Janusz Werner. Odwiedzili wtedy swoje ukochane rodzinne domy w Ignalinie i Chodeczku, domy z dzieciństwa, domy zbudowane przez dziadka i ojca. Niestety, dziś te domy pełne są już obcych ludzi.
Mariusz Werner po ukończeniu studiów teologicznych na Uniwersytecie Warszawskim został pastorem ewangelickim, w latach 1955-96 był między innymi administratorem oraz proboszczem parafii w Ozorkowie, Łęczycy, Łowiczu i w Kutnie. Niezwykłe jest to, że ks. Mariusz Werner został wikariuszem w parafii w Ozorkowie w 1956 roku, gdzie głównym fundatorem tego kościoła, wyświęconego w 1842 roku był jego przodek. Ten właśnie, który stworzył potęgę rodziny - Christian Wilhelm Werner.
Powróćmy jeszcze do dramatycznego życiorysu Karola Lucjana Wernera. Był człowiekiem pracowitym, bardzo kochającym swoją ziemię a zwłaszcza wybudowany w 1927 roku rodzinny dom w Ignalinie. W swojej rodzinie bardzo często określany mianem ?koniarz?.
W 1932 roku zostaje wdowcem, jego żona Irena umiera wkrótce po porodzie młodszego syna. Pozostaje sam z dziećmi i zarządem majątku. Nastał czas okupacji hitlerowskiej i rządzących Niemców, dla których Lucjan nie był dość niemiecki.
Rok 1944 to oczywiście zbliżające się wyzwolenie, większość społeczności narodowości niemieckiej wybrała ucieczkę przed zbliżającym się frontem. Karol Lucjan był również do tego namawiany. Rodzina wspomina, że zawsze odmawiał mówiąc ? ja przecież nikomu nic złego nie zrobiłem?. Zdecydowany pozostał
w domu rodzinnym i na rodzinnej ziemi. Mówił zawsze prawdę, ale wyzwoliciele stosowali metodę odpowiedzialności zbiorowej. Dla nich był Niemcem-wrogiem, a dodatkowo bogaczem-kułakiem, więc został aresztowany. To były czasy zemsty- po aresztowaniu, wywieziono go do obozu w Waldheim w Saksonii. Bez oskarżeń, bez procesu i bez wyroku, w 1950 roku zginął tam i spoczywa w zbiorowej mogile.
Przychodząc na cmentarz ewangelicki w Chodczu łatwo odnaleźć grobowiec rodziny Wernerów, zawsze zadbany, ponieważ jest otoczony opieką rodziny. Odnajdziemy tam imiona budowniczego i właściciela dworu w Chodeczku, Ignalinie oraz jego bliskich i potomnych - po prostu Chodeczan wyznania ewangelickiego.
http://www.bmzch.pl/historia/rodzina-werner%C3%B3w.html#sigProGalleriac94d07deb7